Jeździłem ostatnio trochę po polskich dużych miastach. Jestem człowiek leciwy i sporo pamiętam z bardzo starych czasów.
Mam też skłonność szwendania się po miejscach w których byłem dawno, dawno temu. Jaki to ma związek z chemia budowlaną już wyjaśniam.
Jednym z narzucających się widoków miejskiego pejzażu są elewacje budynków. Jak wspomniałem pamiętam zamierzchłe czasy kiedy to elewacje w latach 60 i 70 - tych na większości starych kamienic i innych budynków pobudowanych przed 1939 i wcześniej były w stanie skrajnie zaniedbanym lub zachowywały swój szlachetny wygląd wynikający z zamysłu architekta, który rezygnował z jakichkolwiek wypraw tynkarskich na rzecz pięknej czerwonej cegły i kamienia. Pamiętam również jak ta zdebilała czerwona władza nie mogła znieść tej odrobiny przyzwoitych ceglanych elewacji. Nie było zupełnie ważne , że śródmieścia obsypane były tonami sypiących się, niszczejących starych tynków. Tym lepiej niech gniją pozostałości burżuazyjnego prywaciarska.
Zresztą z nowo pobudowanych bloków osiedlowych tynki odpadły jeszcze szybciej i gwałtowniej. Durni czerwoni kretyni uznali, że te resztki ceglanych elewacji należy eliminować. No i eliminowali. Ileż to ratuszy, sądów, szpitali i innych przedwojennych pięknych elewacji zostało zszarganych jakimiś gównianymi para-tynkami. To był gwałt, gwałt zbiorowy na polskim pejzażu miejskim. Ohyda. Ledwo położone tynki po roku, dwóch latach odpadły całymi płatami. Obraz mocno podobny do współczesnej Kuby. Jak ktoś tam był to wie o czym mówię... ruina po prostu. Dzięki Bogu komuna dokonał żywota i wyciągnęła kopyta, a ziemia na jej grobie niech będzie możliwie najcięższa. Nastały nowe czasy. Elewacje polskie też się jakoś dźwigają. Jak miło patrzeć na śródmieścia Poznania, Katowic, Łodzi, Bydgoszcz, Warszawy, Gdańska i dziesiątków innych polskich miast. To wielka zasługa nowych technologii, nowych materiałów wdrożonych w ostatnich 25 latach w chemii budowlanej.
Jako stary tetryk jednak dopowiem - sporej części elewacji z czerwonej, czasami klinkierowej cegły którą straciliśmy w tych durnych czerwonych czasach nie zastąpią choćby najładniejsze tynki. To poza ewidentną urodą zjawiska był również klimat oraz świadectwo budowlanego kunsztu.